poniedziałek, 29 lutego 2016

Gnać do przodu

Moje życie przed rakiem

Jeszcze w 2014 roku byłam normalną kobietą: mama trójki dzieci, mąż, praca w szkole…
Lecz życie nie napisało dla mnie pięknego scenariusza. Zaczęło się trywialnie-drętwienie w opuszkach i ból w biodrach. Lekarz pierwszego kontaktu podejrzewał, że to borelioza. Seria bolesnych zastrzyków nie odniosła poprawy. Otrzymałam skierowanie do szpitala. Znając opinię naszego szpitala udałam się na neurologię do Leszna. Podali mi dexaven, tramal, ketonal i pobrali płyn mózgowo-rdzeniowy. Wynik- zbyt dużo glukozy i białka, ponad 300% normy. Pani doktor dając mi wypis powiedziała, że mam udać się do reumatologa, gdyż może to być RZS. Ból się nasilał, zaczęła mi opadać prawa stopa i plecy między łopatkami bardzo bolały. Dostałam w rękę skierowanie na rehabilitację do Górzna. Zabiegi fizykalne ( pole magnetyczne, elektrostymulacje, laser) tylko pogłębiły mój ból w klatce piersiowej. Gdy w prawej nodze straciłam czucie a lewa noga tak silnie bolała, że mdlałam maż zawiózł mnie ponownie do Leszna do szpitala. Naszpikowali mnie tam sterydami, środkami przeciwbólowymi, zrobili rezonans lędźwiówki i wypuścili do domu z ponownym skierowaniem na rehabilitację do Górzna. Wierzyłam doktorce z Leszna, powiedziała, że to tylko przepukliny, że mogę poddać się operacji albo ciągle się rehabilitować. Ponowne zabiegi fizykalne, dexaven, ketonal, tramal. Standard w takich diagnozach. W nocy nie mogłam spać, ból w plecach w kręgosłupie ( Th ) był tak mocny, że nie mogłam już oddychać W ogóle nie było lepiej, było tak źle, że wypisałam się na własne żądanie. Mąż zawiózł mnie po raz trzeci do szpitala do Leszna, lecz doktorka ta, co zawsze powiedziała, iż wie, co mi dolega i na jej oddziale nie ma miejsca na przepukliny. Mówiłam do niej powoli, gdyż ciężko mi było złapać oddech, tak bardzo bolały mnie plecy w środku. Ale odesłała mnie do domu. Szukałam w innym miastach: Zielona Góra, Nowa Sól, wszędzie prywatne wizyty. Ale żaden z lekarzy nie mógł powiedzieć, co mi dolega. A było coraz gorzej i gorzej…
W myślach prosiłam swojego Anioła, żeby mi w jakikolwiek sposób pomógł. Prosiłam o mądrego lekarza, który mi pomoże. Dostałam smsem od kuzynki namiary na dobrego neurologa do Złotoryi. Natychmiast umówiłam się i pojechaliśmy. Dobry doktor położył mnie w szpitalu i zaczął robić wszystkie badania. Szpital bardzo biedny, malutki oddział, ale pacjenci są traktowani bardzo życzliwie. Tomograf, rezonans i mnóstwo innych badań dało jeden i ten sam wynik:
EPENDYMOMA II C5-TH 11, NOWOTWÓR WEWNĄTRZRDZENIOWY, WEWNĄTRZKANAŁOWY.
1426156660549