Kończy się 2016 rok. Trudny, pracochłonny, pełen bólu...Ciężko go opisać, gdy każdy dzień rozpoczyna się i kończy silnym bólem...
Przez cały grudzień chorowałam. Zaczęłam od przeziębienia, później każdy po kolei
z rodziny przejął pałeczkę i znowu ja zakończyłam ten maraton.
Chciałabym opisać jakie stosuje metody, suplementy na co dzień. Parę osób pytało mnie, dlatego zdecydowałam się to opisać.
Rano na czczo wypijam szklankę ziemi okrzemkowej i Cytrynian magnezu popijam wodą.
Do każdego posiłku rozpuszczam antygeny (zmiksowane i sproszkowane ) w estrach, które popijam omega regen orginal. Koniecznie z posiłkami.
Po jedzeniu:
- Resveratrol,
- Ubiquinol,
- Phosphatidylserine,
- Cynk,
- Wit C,
- Krople z Wit D3,
- Krople z Wit K2 Mk7,
- Aspiryn Cardio,
- Ahcc,
- Spirulina,
- Curcumina z piperyną.
Do picia: czystek na zmianę z ostropestem plamistym i kurdybankiem bluszczykiem.
W międzyczasie zielona herbata, pokrzywa, zielone warzywa zblendowane. Owoce, tylko do południa: jagody, maliny, borówki, cytrusy.
Co trzeci dzień przeprowadzam chelatację, również na czczo.
Nie jadam niczego, co znajduje się w puszkach, zupek w proszku, keczupu. Cukier biały i trzcinowy odrzuciłam. Olej tylko z oliwek lub nasz polski rzepakowy. Żaden kokosowy czy kukurydziany. Jak się choruje na nowotwory, to zakazane są buraki czerwone, zawierają mnóstwo cukru. Można je spożywać tylko w postaci kiszonej. Zakazane są również żółte sery, pasztety z puszki, płatki śniadaniowe, golonki... Walczę z glutenem. Przerzuciłam się na płatki górskie, dodaję do nich owoce sezonowe i jogurt grecki. Dużo kapusty, brukselki, brokuły, kalafior, sałaty, kiełki. Mnóstwo tego jest i długo by opisywać. Dzieci trochę narzekają i mówią, że przesadzam, ale ja wiem, że to dla zdrowia.
Te wszystkie suplementy i leki są bardzo drogie, gdyż większość ściągana jest ze Stanów Zjednoczonych albo z Czech. Prof Vogt z Wrocławia prowadzi mnie z tymi wszystkimi suplami. Dobiera dawki odpowiednie do wyników, które mu przesyłam. Cudowny profesorek, jedyny, którego znam, co nie pobiera pieniędzy za wizyty. Tak, tak - przyjmuje charytatywnie, aż dziwne w tych czasach.
Nie zgodziłam się na przyjmowanie cisplatyny w DCO, dlatego wywalili mnie z protokołu. Ale to była jedyna i słuszna moja decyzja. Zaczęłam poszukiwania, co tak naprawdę może mi pomóc na tego " dziada ". Przeczesałam neta, zapisałam się do różnych grup. Zajęło mi to mnóstwo czasu, ale myślę, że to, co zaczęłam stosować ma jakiś sens.
Dzięki uprzejmości jednej Pani Redaktor, mogę uczestniczyć w zajęciach bioenergoterapii. Nie wiem, czy to działa, czy tak można... czy nie. Ale wiem jedno, że człowiek śmiertelnie chory zrobi wszystko, aby przedłużyć sobie życie. Żeby choć jeszcze chwilę pobyć z rodziną, przytulić dzieci, męża...
Wszystko okaże się pod koniec lutego, gdy wykonam MRI.
W Nowy Rok wchodzę z nowymi planami na rehabilitację i dalsze leczenie. Czas pokaże.
Chciałabym wszystkim pochwalić się, ile już osiągnęłam. Dużo pracy, cierpienia, bólu, ale efekty powalają każdego lekarza.
https://www.youtube.com/watch?v=7iEv0N10yX0
Chciałabym Was również prosić o 1% podatku za 2016r.
W linku powyżej udowodniam, na co przeznaczam Wasze pieniądze, dobrowolne wpłaty i 1%. Jest to rehabilitacja neurologiczno-onkologiczna, wizyty u specjalistów, badania
i najważniejsze- NIEREFUNDOWANE LEKI.
Chciałabym wszystkim podziękować osobno, lecz wiem, że jest niemożliwe. Dlatego wszystkich moich darczyńców noszę w sercu i błogosławię.
PS Marta Wróblewska, bardzo się cieszę, że byłaś ze mną przez ten rok. Jak cichy anioł zawsze stałaś z boku, pomagałaś, wspierałaś. Wiem, że ilekroć poproszę Cię
o pomoc, rzucasz wszystko i bezinteresownie, bez zbędnych pytań po prostu JESTEŚ.
Asia
czwartek, 29 grudnia 2016
PODSUMOWANIE ROKU
czwartek, 1 grudnia 2016
COŚ NOWEGO...
Minął kolejny miesiąc- listopad. Osobiście nie lubię tego miesiąca. Zakończyłam swoją rehabilitację.
Często mnie znajomi pytają, jak się czuję?
No właśnie, dobre pytanie.
Wiedząc, że mam raka, przerzuty, jeżdżę na wózku...że wszystko się zmieniło...
To nie wiem. Są lepsze i gorsze dni, chyba jak u wszystkich.
Nie będę opisywała swoich bólów, bo onkologiczni wiedzą, że musi boleć i już.
Dzisiaj byłam u onkologa...i tutaj brakuje mi słów, żeby opisać jaki on jest. Również zapytał jak się czuję?
- Boli.
- No wiem, że boli, zapisać coś?
- Nie, biorę nimesil i inne prochy ogólnie dostępne.
- A to dobrze.
- Doktorze, leczę się metodami niekonwencjonalnymi. Z DCO wypisali mi skierowanie do hospicjum, ale nie przyjęłam i nie wyraziłam zgody na leczenie chemią: cisplatyną
i karboplatyną. Nie zgodziłam się na operację przerzutów i kolejną radioterapię.
- Kiedy to było?
- Co?
- Radioterapia?
- Rok temu.
- A to długo, no i widzę, że jest Pani w dobrej formie, zarówno emocjonalnej jak
i fizycznej.
- Nie biorę tej całej chemii, ciągle się rehabilituję i kocham życie, takie jakie mi teraz zostało dane.
- To dobrze, nowotwór, który ma Pani to nowotwór dzieci, małych dzieci. Nie ma formy dorosłej. Nikt nie powie Pani jak najlepiej go leczyć, jaki protokół zastosować.
W dziecięcej wersji, od diagnozy długość życia waha się pomiędzy 2-3 lata.
- Boziu kochana, naprawdę?
- Dlatego to, co Pani teraz stosuje to proszę śmiało nadal stosować, szukać, próbować. Choć jestem hematologiem nie zapisał bym Pani chemii, bo ona nie przekroczy bariery.
- No właśnie, a wszyscy na chama mi chcą wepchać tą chemię.
- Trzeba próbować wszystkiego, bo na jednego zadziała chemia, a na drugiego metody alternatywne. Proszę szukać, pytać.
- Super doktorze. Normalnie czuję się, jakby ktoś mi ściągnął ogromny ciężar z duszy. Prawie dwa lata szukałam kogoś, w kim będę miała wsparcie, kto mi powie, że to co robię jest słuszne.Szkoda, że tak późno na Pana trafiłam, może bym na wózku nie jeździła...Ale ja mam jeszcze pytanie.
- Czy dostałabym skierowanie na rezonans?
- Tak, ale odcinkowy tylko można.
- Tak, ja wiem.
- To trzy skierowania będą jutro do odbioru w rejestracji.
Tak sobie myślę, że ten doktor to jakoś dziwnie miły, nikt nie daje od razu trzech skierowań na MRI, no szok! Od neurologa nie mogę w Konsylium wydębić jednego skierowania, a on od razu trzy. Zawsze szybciej prywatnie zrobiłam, niż to czekanie po 8 miesięcy, jak ja potrzebuję co trzy miesiące.
Tak sobie pomyślałam, że skoro już tak daje, to poproszę go o badania specjalistyczne, które muszę zrobić, aż 35 pozycji, w tym wszystkie markery. Prywatnie to koszt ponad dwa tysiące złotych. A rodzinna nie może tego wypisać.
- Dobrze Pani Joanno, nie ma problemu. Jak będzie Pani w Lubinie, proszę podejść do okienka i na hasło Konkel zrobią wszystkie te badania, co Pani potrzebuje.
Matko! No szok!
Dawno nie miałam tak szeroko otwartych ust ze zdziwienia. Przez chwilę myślałam, że śnię, aż tak to było nierealne.
- Do zobaczenia Pani Joanno.
- No ok.
Tylko tyle ze zdziwienia odpowiedziałam.
Albo ja czegoś nie rozumiem, albo przez te dwa lata trafiałam na samych konowałów.
A może ten doktorek to jakiś Anioł?
Nie znam odpowiedzi.
Niedawno trafiłam na prof Andrzeja Vogta. Byłam u niego na wizycie na Uniwersytecie Wrocławskim. Nie jest lekarzem, jest chemikiem. To on prosił, abym zrobiła te wszystkie badania specjalistyczne, żeby mógł mi zapisać jakie lekarstwa dostępne z apteki mogę brać, a nie jakieś z Tajlandii, czy Buczaczy. Tak więc od jakiegoś czasu piję olej omega regen orginal. Smakuje jak oliwa z oliwek, ale dobrze się po nim czuję i nie jest toksyczny jak ten selol od Szalusia.
Profesorek mówi, że takie dawki, co zapisywał Szaluś mogły mnie zabić, niestety. Do tego ECCT, po którym komórki nowotworowe się rozrastają i inne suple z tej całej Tajlandii. Znam rodzinę, która to stosowała i nie przyniosło to dobrych rezultatów. Nie stosuję hiertermii, bo wyścółczaki uwielbiają takie podgrzewanie.
Wysłałam maile na Nano Therm w Niemczech, odmówili ze względu na rozległe zmiany.
Tak więc pozostaje mi na razie Vogt i Jego metody.
Mam już w zanadrzu kolejną metodę u kolejnego profesorka, ale na razie nie zapeszam. Wysłałam maila i czekam. Czytałam o rewelacyjnych skutkach, guzy zmniejszają się nawet o połowę i dostępna w Polsce. No zobaczymy.
W tej chwili to dziękuję Bogu, że postawił na mojej drodze tego onkologa i profesorka
z Wrocławia.
Jeżeli uda mi się zebrać jakąś kwotę na rehabilitację do Aksonu, to może po Nowym Roku chociaż na miesiąc znowu wyskoczę na szybkie ćwiczenia przeciwko spastyce
i przykurczom.
ZŁOTÓWECZKI DLA ASIECZKI. https://pomagam.pl/pomocdlajoanny

Często mnie znajomi pytają, jak się czuję?
No właśnie, dobre pytanie.
Wiedząc, że mam raka, przerzuty, jeżdżę na wózku...że wszystko się zmieniło...
To nie wiem. Są lepsze i gorsze dni, chyba jak u wszystkich.
Nie będę opisywała swoich bólów, bo onkologiczni wiedzą, że musi boleć i już.
Dzisiaj byłam u onkologa...i tutaj brakuje mi słów, żeby opisać jaki on jest. Również zapytał jak się czuję?
- Boli.
- No wiem, że boli, zapisać coś?
- Nie, biorę nimesil i inne prochy ogólnie dostępne.
- A to dobrze.
- Doktorze, leczę się metodami niekonwencjonalnymi. Z DCO wypisali mi skierowanie do hospicjum, ale nie przyjęłam i nie wyraziłam zgody na leczenie chemią: cisplatyną
i karboplatyną. Nie zgodziłam się na operację przerzutów i kolejną radioterapię.
- Kiedy to było?
- Co?
- Radioterapia?
- Rok temu.
- A to długo, no i widzę, że jest Pani w dobrej formie, zarówno emocjonalnej jak
i fizycznej.
- Nie biorę tej całej chemii, ciągle się rehabilituję i kocham życie, takie jakie mi teraz zostało dane.
- To dobrze, nowotwór, który ma Pani to nowotwór dzieci, małych dzieci. Nie ma formy dorosłej. Nikt nie powie Pani jak najlepiej go leczyć, jaki protokół zastosować.
W dziecięcej wersji, od diagnozy długość życia waha się pomiędzy 2-3 lata.
- Boziu kochana, naprawdę?
- Dlatego to, co Pani teraz stosuje to proszę śmiało nadal stosować, szukać, próbować. Choć jestem hematologiem nie zapisał bym Pani chemii, bo ona nie przekroczy bariery.
- No właśnie, a wszyscy na chama mi chcą wepchać tą chemię.
- Trzeba próbować wszystkiego, bo na jednego zadziała chemia, a na drugiego metody alternatywne. Proszę szukać, pytać.
- Super doktorze. Normalnie czuję się, jakby ktoś mi ściągnął ogromny ciężar z duszy. Prawie dwa lata szukałam kogoś, w kim będę miała wsparcie, kto mi powie, że to co robię jest słuszne.Szkoda, że tak późno na Pana trafiłam, może bym na wózku nie jeździła...Ale ja mam jeszcze pytanie.
- Czy dostałabym skierowanie na rezonans?
- Tak, ale odcinkowy tylko można.
- Tak, ja wiem.
- To trzy skierowania będą jutro do odbioru w rejestracji.
Tak sobie myślę, że ten doktor to jakoś dziwnie miły, nikt nie daje od razu trzech skierowań na MRI, no szok! Od neurologa nie mogę w Konsylium wydębić jednego skierowania, a on od razu trzy. Zawsze szybciej prywatnie zrobiłam, niż to czekanie po 8 miesięcy, jak ja potrzebuję co trzy miesiące.
Tak sobie pomyślałam, że skoro już tak daje, to poproszę go o badania specjalistyczne, które muszę zrobić, aż 35 pozycji, w tym wszystkie markery. Prywatnie to koszt ponad dwa tysiące złotych. A rodzinna nie może tego wypisać.
- Dobrze Pani Joanno, nie ma problemu. Jak będzie Pani w Lubinie, proszę podejść do okienka i na hasło Konkel zrobią wszystkie te badania, co Pani potrzebuje.
Matko! No szok!
Dawno nie miałam tak szeroko otwartych ust ze zdziwienia. Przez chwilę myślałam, że śnię, aż tak to było nierealne.
- Do zobaczenia Pani Joanno.
- No ok.
Tylko tyle ze zdziwienia odpowiedziałam.
Albo ja czegoś nie rozumiem, albo przez te dwa lata trafiałam na samych konowałów.
A może ten doktorek to jakiś Anioł?
Nie znam odpowiedzi.
Niedawno trafiłam na prof Andrzeja Vogta. Byłam u niego na wizycie na Uniwersytecie Wrocławskim. Nie jest lekarzem, jest chemikiem. To on prosił, abym zrobiła te wszystkie badania specjalistyczne, żeby mógł mi zapisać jakie lekarstwa dostępne z apteki mogę brać, a nie jakieś z Tajlandii, czy Buczaczy. Tak więc od jakiegoś czasu piję olej omega regen orginal. Smakuje jak oliwa z oliwek, ale dobrze się po nim czuję i nie jest toksyczny jak ten selol od Szalusia.
Profesorek mówi, że takie dawki, co zapisywał Szaluś mogły mnie zabić, niestety. Do tego ECCT, po którym komórki nowotworowe się rozrastają i inne suple z tej całej Tajlandii. Znam rodzinę, która to stosowała i nie przyniosło to dobrych rezultatów. Nie stosuję hiertermii, bo wyścółczaki uwielbiają takie podgrzewanie.
Wysłałam maile na Nano Therm w Niemczech, odmówili ze względu na rozległe zmiany.
Tak więc pozostaje mi na razie Vogt i Jego metody.
Mam już w zanadrzu kolejną metodę u kolejnego profesorka, ale na razie nie zapeszam. Wysłałam maila i czekam. Czytałam o rewelacyjnych skutkach, guzy zmniejszają się nawet o połowę i dostępna w Polsce. No zobaczymy.
W tej chwili to dziękuję Bogu, że postawił na mojej drodze tego onkologa i profesorka
z Wrocławia.
Jeżeli uda mi się zebrać jakąś kwotę na rehabilitację do Aksonu, to może po Nowym Roku chociaż na miesiąc znowu wyskoczę na szybkie ćwiczenia przeciwko spastyce
i przykurczom.
ZŁOTÓWECZKI DLA ASIECZKI. https://pomagam.pl/pomocdlajoanny

Etykiety:
⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛⚛,
akson,
anioł,
dusza,
hioertermia,
kaleka,
niepełnosprawna,
omega regen orinal,
onkolog,
radość,
rehabilitacja,
rodzinna,
selol,
specjalistyczne badania,
Szaluś,
Vogt,
wózek,
zdziwienie,
zmieszanie
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)