Minęło ponad dwa tygodnie, wydarzyło się mnóstwo zjawisk. Przyjemne i mniej przyjemne. Zwariowany i burzliwy czas. Koleżanka Marta redaktorka z Sensacyjni zorganizowała akcje charytatywne, w których brała udział cała moja rodzina. Donatka zajęła się papierkową pracą, pomagając mi w zorganizowaniu różnych zgód. Zbieraliśmy pieniądze, żebym mogła wylecieć do Rzymu na konsultację. Włączyli się chłopaki z Patriotycznego Głogowa. Dowiedziałam się, jak wielu mam życzliwych osób, ile pięknych serc gotowych jest mi pomóc. Lecz zdarzają się również przykre sytuacje. w niedzielę kwestowaliśmy na targu z puszkami.
- Nie jest Pani wstyd tak na wózku siedzieć i żebrać do puszki?
Zapytał pan pięknie ubrany w dobrze skrojonym garniturze.
- Proszę Pana, ale ja....
Nie mogłam słowa wypowiedzieć, bo łzy zalały mi oczy i głos z gardła nie chciał się wydostać. Smutek zaszył się w sercu. I choć była ze mną rodzina i przyjaciele bardzo źle się poczułam.
- Wstyd! Żeby na wózku tak brać na litość.
Znowu usłyszałam z tyłu głowy słowa Pani, która dopiero opuściła drzwi kościoła. Dlaczego tak do mnie mówią osoby wracające ze Mszy Świętej? Przecież najważniejsze przykazanie katolików mówi : "Miłuj bliźniego swego jak siebie samego". Może ja czegoś nie rozumiem?
W ten sam dzień mieliśmy koncert charytatywny. Nagłośniony był w mediach, gazetach, portalach internetowych. Ludzie dawali lajki, obiecali, że przyjdą a tu znowu niespodzianka. Przyszli nieliczni przyjaciele i bliscy znajomi. Dlaczego tak się dzieje w naszym mieście? Jeżeli jest ogłoszona zbiórka dla dziecka na nową ortezę, bo stara już się znudziła i jest mniej kolorowa, albo zbierają na komputer dla słabowidzącego dziecka to odzew jest niesamowity. Ludzie wrzucają pieniądze, dają mnóstwo fantów ciekawych na licytację. A jeżeli dorosły prosi o pomoc bo WALCZY O ZYCIE, to nie ma nikogo, kto chciałby pomóc. A jeszcze będą mieli pretensje, że siedzisz na wózku i prosisz o pomoc. Dzieci kiedyś dorosną, wyrosną z kolejnych ortez, komputer straci na wartości a mnie już może nie być... Cy życie dorosłej osoby posiada mniejszą wartość niż orteza czy komputer? Czy naprawdę istnieje aż taka znieczulica?
Bardzo bogaty mężczyzna powiedział do mojej siostry, że on by się wstydził tak robić jak my. Czyli, co?
Czyli my powinniśmy się wstydzić prosić o życie, skoro istnieje szansa?
Jutro lecę do Rzymu. Radość i niepewność mieszają się jednocześnie w mojej duszy. Mam tam Gosię, dzięki której to się zaczęło. Nie znamy się fizycznie, lecz mamy ciągły kontakt telefoniczny, jak pokrewne duszyczki. Ona mnie motywuje, wspiera i daje nadzieję, ze poradzę sobie w Rzymie, bo Ona mi pomoże. Jest też profesor onkolog neurochirurg, który mnie serdecznie zaprasza
i bardzo chce pomóc w zwalczaniu mojego dziada, no teraz to dwóch dziadów. Ostatnia moja noc tutaj, w moim domku. Będę kochać i tęsknić. Ale zrobię wszystko aby dać sobie szansę na życie. Mam przeczucie, że muszę tam być, że wszystko będzie dobrze. Robię to nie tylko dla siebie, rodziny czy tych wszystkich bliskich, którzy mnie wspierają. Robię to, bo wiem, że mam w życiu jeszcze jakieś ważne sprawy do załatwienia. Jeszcze nie wiem jakie, ale czuję, że będą one mega dobre.
- Mamusiu, obiecaj, że przyjedziesz zdrowa i będziesz chodziła, dobrze? Ja już nie będę do Ciebie pyskowała i nie będę się fochała, ale wróć do nas. Kocham Cię mocno.
To są słowa mojej malutkiej Kluseczki.
- Dobrze serduszko.
Jestem gotowa.
Znajomi zorganizowali kiedyś zbiórkę krwi dla mojego dziecka w swojej miejscowości. znaleźli się tacy co mówili, dlaczego nie zrobiliśmy tego w naszym mieście, widocznie nam nie zależy..
OdpowiedzUsuńStaram się nie przejmować, ja wiem swoje, ale to takie przykre.. skąd w ludzi tyle jadu,w dodatku w obliczu walki o życie?
Życzę Ci Joanno dużo siły w walce. Śledzę bloga, podziwiam Twoją determinację i wierzę w szczęśliwe zakończenie!
Asiu , mam ochotę rozerwać tego w garniturze.
OdpowiedzUsuńNie chcesz, nie mozesz pomóc? To odejdż do swojego , bezpiecznego świata.
Nie rań , waż swoje slowa..
Niewielu dziś kieruje się empatią i odruchami serca.
Ludzie boją się chorób , zaklinaja w ten sposób rzeczywistość.
Czasy sa trudne a nieszczęścia spowszedniały.
Jednak wśród tego wszystkiego odnajdziesz Asiu teraz właśnie, prawdziwe perły.
Pzryjażnie , które pozostaną na całe życie.
Bardzo podoba mi się tytuł tego bloga.
Powinien stać się Twoją myślą przewodnią na czas walki.
Musisz przeć do przodu i nie przejmować się takimi "w garniturach"
Musisz mieć tzw. grubą skórę. Przygotuj sobie kilka zgrabnych odpowiedzi na takie sytuacje.
Przytulam Cię mocno i do przodu Asiu :) <3
Grażynko, już sobie przygotowałam kilka zgrabnych odp i jest mi lepiej. Masz rację.
OdpowiedzUsuńDziękuję za kciuki. Zrozumiałam, że jad w ludziach jest, był i będzie zawsze, gdyż są to ludzie, którzy nic w życiu nie robią, nic dobrego dla siebie a tym bardziej dla innych. I właśnie Ci ludzie będą wiecznie niezadowoleni, bo to w ich duszy i sercu znajduje się ten jad, i oni nie wiedzą w jaki sposób się go pozbyć. Dlatego wolą dokuczać drugiemu, żeby zagłuszyć swoje wnętrze.
OdpowiedzUsuńNo i już nie będę się rozpisywała na temat duszy, bo to bardzo kruchy temat. Ale myślę, że Pani rozumie.
Dziękuje za opinię i pozdrawiam.