środa, 26 października 2016

NIEPEWNOŚĆ

Czy moja zła passa kiedyś się skończy?
Czy w ogóle istnieją osoby, które wyzdrowiały z raka złośliwego?...
Jest mi bardzo smutno i źle. Odmowa z Essen, później z Pragi, to wszystko dobiło mnie od środka. Dzwoniłam do profesora, operacja- nie może być wykonana, ponieważ kolejną operację mój organizm nie przeżyje, albo nastąpi całkowity paraliż. No tak, siły już same odeszły ode mnie. Tak się zastanawiam, jak ludzie reagują, jak lekarze im mówią, że nie ma już żadnych metod, aby im pomóc...

"Z medycznego punktu widzenia i ze względu na zbyt rozległe zmiany nowotworowe
w rdzeniu, nie jesteśmy Pani w stanie pomóc. Przykro nam. Prosimy skonsultować się ze swoim lekarzem prowadzącym".

Takie informacje ostatnio w mailach dostaję.
Przepłakałam już wiele nocek przez to. Koleżanka mi napisała, że może lepiej zamiast tracić czas na szukanie czegokolwiek, to lepiej spędzić ten czas z rodziną?

Ale jak można tak zabrać komuś nadzieję? Ostatnie tygodnie bardzo smutne - odeszły dwie moje koleżanki, z którymi leżałam na onkologii w Wałbrzychu. Bardzo to przeżyłam. Robiły wszystko, naprawdę wszystko co w ludzkiej mocy, aby tego dziada zwalczyć. Medycyna konwencjonalna i holistyczna...wspierałam je, sama też próbowałam tego, co one.
Doszłam do wniosku, że raka to żadnymi metodami nie wyleczysz. Jak go już masz, to on Cię zabije, albo leczenie Cię zabije. Można przedłużyć sobie odrobinę życie, ale nic więcej.

A jak długo już się choruje na tego dziada, to powoli odchodzą od Ciebie przyjaciele, znajomi. Pozostaje najwierniejsza RODZINA. Bez względu na wszystko: zmęczenie, ból, twoje chimery- Oni ciągle trwają przy Tobie i kochają Cię nad życie. Kalectwo, wygląd- nic im nie przeszkadza, bo Cię kochają- taką jaką jesteś.
I to cała prawda, jak ktoś kiedyś napisał-
Jesteśmy tu na Ziemi na chwilkę, po to, żeby nauczyć się kochać.

Myślę, może lepiej- Ja czuję, że to jeszcze nie przyszedł na mnie czas. Ksiądz Kaczkowski napisał w swojej książce, że jak człowiek zaczyna umierać, to już trzy miesiące " PRZED " czuje, że odejdzie, że musi swoje sprawy pozamykać, pozałatwiać wszystko, aby spokojnie odejść. No ja czegoś takiego na razie nie czuję. Uważam, że dopóki tli się we mnie odrobina światełka życiowego, to nie poddam się tak szybko. Ciągle pytam, wertuję neta, wysyłam maile. Za dwa tygodnie znowu idę do mojego profesorka zapytać o Nano Therm i komórki allogeniczne.
Tak naprawdę, to nadal pozostaje bez jakiegokolwiek leczenia, tylko suple i Ahcc.
Korzystałam z medycyny niekonwencjonalnej, brałam selol, chelatację, zioła. Mój wyścółczak karmi się sterydami i wit z grupy B- to kolejny problem. Wysiadła mi jedna nerka przez to wszystko. Dobrze, że druga działa, bo czarno widzę te dodatkowe dializy.
W chwili obecnej mieszkam we Wrocławiu. Rehabilituję się w Aksonie. Jest mi trudno, bo bardzo tęsknię za rodziną, ale w weekendy do nich przyjeżdżam.
Moja córcia założyła zbiórkę dla mnie na pomagam.pl, aby pomóc mi w rehabilitacji. Ktoś może powiedzieć, że rehabilitacja w ogóle nie jest droga i powinna odbywać się w ramach NFZ. Ale wszyscy, którzy próbowali się tak dostać rozumieją o czym piszę. Ja dostałam skierowanie na 2027r i 2032r na rehabilitację neurologiczną do ośrodka. Wiem, że ktoś może nie wierzyć, ale takie są realia w naszej służbie zdrowia. Ze względu na to, że jest to choroba przewlekła tak długo się czeka. Pierwszeństwo mają osoby świeżo po zabiegach. A na dodatek jestem onkologiczna, co skreśla mnie z wielu list oczekujących. Wszędzie przeciwwskazania- to choroba nowotworowa. I gdy ośrodek słyszy, że rak, to na wszelki wypadek wskazują status, że osoby z chorobami nowotworowymi nie mogą brać udziału w rehabilitacji w tymże ośrodku.
To kolejny schodek do pokonania.
I do roku 2027 muszę jakoś się trzymać
i rehabilitować.


Mam plany na przyszłość. Może nie jakąś odległą, ale na wiosnę, lato... To na razie pozostanie tajemnicą, bo dzieci ciągle pytają. Zobaczymy...



* PS

https://pomagam.pl/pomocdlajoanny


** PPS DZIĘKUJĘ.



mielno 2016

4 komentarze: