Już sił nie mam, wszystko mnie już przerasta...
Wyniki mri miały być za dwa, trzy dni, nie ma...
W środę miałam rezonans całego kręgosłupa. trzy odcinki. Myślałam, że potrwa to
z godzinę, skoro jeden odcinek z kontrastem to 20 minut. Ale u mnie trwało to dwie i pół godziny.
Popsuta klimatyzacja spowodowała, że bardzo się zmęczyłam, upociłam. Ogromny ból
w kręgosłupie, nie mogę leżeć na płasko przez ten ból. Nie wiem jak wytrzymałam w tej tubie
z takim bólem. Pani technik była miła, co jakiś czas wyciągała mnie z tej tuby, żebym zaczerpnęła świeżego powietrza.
Później konsultacja u onkologa.
Tak, mamy plan w razie przerzutów czy wznowy. Kolejne inhibitory.
Reradiacja nie wchodzi w rachubę już, bo kręgosłup rozsypie się w drobny piasek. Dawka, którą przyjęłam to jest na całe życie, w końcu to rdzeń. Ale mam raport z Oncompassu, w razie wznowy zastosujemy drugi punkt.
Dzwoniłam wczoraj do pracowni mri, nie dadzą rady przed świętami, bo mają dużo opisów.
A mój wyjątkowo duży. Nikt nie bierze pod uwagę mnie, tej, która czeka na wyniki, jak na
" zbawienie".
To moje być, albo nie być.
Dwa tygodnie temu zanikły mi funkcje neurologiczne, które były potrzebne podczas wypróżniania. Coś strasznego się teraz dzieje u mnie. Dlatego wynik tego mri jest dla mnie taki ważny. Spastyka zniknęła, a w jej miejsce weszła silna wiotkość. To jest gorsze, bo mięśnie już żadne nie pracują, zanikają...
Odszedł synek koleżanki...Był dla mnie jak drogowskaz, jak maszt, jak latarnia...
Patrząc na malucha czerpałam siłę i wiarę, że skoro maluch daje radę, to ja również.
Osiem lat walczył. Dostał od życia dwa różne nowotwory. Było już dobrze, ale Bóg zdecydował inaczej. Nie rozumiem i nigdy tego nie zrozumiem.
Ale, jeżeli ja będę już zmęczona , jeżeli przyjdzie ten czas, to też będę chciała odejść.
Choć bardzo całym sercem i całą dusza kocham moje dzieci i mojego męża, to wiem, że kiedyś tam po drugiej stronie się spotkamy...
Nie potrafię tego objąć moim mózgiem, ale gdy będę chciała odpocząć, to się już poddam...
Trwa Wielki Tydzień, a we mnie tyle smutku, rozwalone serce, dusza płacze...
Przez całe życie prosiłam Ciebie Boże o siłę, abym była silna, na to, co mi przygotowałeś, ale...
Nie wiedziałam, że dasz mi takie sytuacje, takie życie, które już nie mam siły dźwigać...
Upadłam...
Nie mam siły wstać...
Jestem już tak słaba, że nawet nie próbuję się dźwignąć...
Boże, pamiętaj o mnie, bo ja ...
💔
To takie smutne, co piszesz! Podziwiałam i podziwiam Twoją siłę i gotowość do walki. Obiecuję modlitwę w Twojej intencji. Życzę Ci, pomimo wszystko dobrych i pięknych Świąt, pełnych nadziei i BEZ BÓLU! ANIA
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu.
OdpowiedzUsuńTobie również życzę błogosławionych Świąt Wielkiej Nocy, pełnych łask od Zmartwychwstałego.
Nie potrafię wyrazić słowami jak bardzo Ci współczuję. Przesyłam Ci uściski i życzę dużo ciepła rodzinnego na Święta ❤❤❤
OdpowiedzUsuń