Tyle się dzieje w ostatnim czasie, że sama nie nadążam.
Guz w mózgu i progresja mocno podcięły mi skrzydła.
Podniosłam się.
Zaczęłam działać.
Zrobienie badanie se spektroskopią graniczy z cudem, nawet prywatnie. Jak rezonans 1,5 teslowy, to niedobry, musi być 3 teslowy. Jak jest 3 teslowy, to nie robią mrs, albo nie mają lekarza.
Powolutku ogarniam już chyba wszystkie rezonanse w Polsce.
W międzyczasie walczę o Nexavar. Tutaj to pustynia z kamieniami. Miesięczny koszt, to niecałe dwadzieścia tysięcy złotych.
Lek, który refundowany tylko dla raka wątroby, nerki i trzustki. Moje guzy w rdzeniu nie kwalifikują się pod żadne dostępne w Polsce leczenie.
Za trzy miesiące kontrolne badanie, zobaczymy czy jest jakaś poprawa.
Mam mnóstwo załatwiania, dzwonienia. Bardzo pomagają nam w tym wszystkim przyjaciele rodziny Krysia Ś, Lodzia W, Madzia U i mnóstwo kochanych aniołów.
Tyle dobrych i kochanych ludzi otrzymałam na tej trudnej drodze, tylko Bóg jeden wie. Za każdym upadkiem, za każdą progresją kryją się Ci, którzy wyciągną dłoń, podniosą.
Te dwa miesiące dały mnóstwo smutku, ale tyle samo radości, a może i więcej.
Mieliśmy miliony problemów, jak lawina z kamieni i błota. Teraz powolutku odgarniamy te kamienie, ściągamy lawinę z oczu i widzimy pojedyncze światełka promieni.
Naszych promieni na szczęście i życie.
Odszedł mój przyjaciel...Bardzo dobry człowiek. Kochał życie, ludzi, gaduła taka nasza...
Młody, dobry człowiek...Ciężko to zniosłam...Może to niewiele co mogę mu ofiarować, ale modlę się za niego. Nieważne, że inni drwią z tego...
Do zobaczenia ...przyjacielu...kiedyś...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz