- Pasuje Pani przyjazd do nas od połowy października?
- Tak, ale to za trzy dni.
- Dlatego dzwonię, bo akurat jest wolne miejsce.
- Dobrze Pani dr, zbiorę się i przyjadę.
Super. Załapałam się na darmowa rehabilitację. Ale ten Starogard tak daleko...matko.!
W mgnieniu oka rodzinka zaczęła mnie pakować. Udało się. Wyruszyłam na drugi koniec Polski, żeby się rehabilitować.
Piękne i nowoczesne miejsce do rehabilitacji neurologicznej. Wszyscy wydawali się mili
i uprzejmi, jak w bajce. Nikt nie krzyczał, nie poniewierał chorym pacjentem jak w Kamiennej Górze. Dr znała się co nieco na moim raku. Ćwiczenia codziennie po trzy godziny. Ledwo wytrzymywałam na początku. Ale już po tygodniu takiej wprawy nabrałam, że mogłam pójść na basen. Niestety, okazało się, że za basen muszę sama sobie płacić. Margolcia ruszyła z kolejną akcja
w moim rodzinnym Głogowie i udało się uzbierać na zajęcia na basenie.
Weronika-moja fizjoterapeutka wodna, tak Ją nazwałam. Bardzo intensywnie ze mną ćwiczyła. Wymagała, ale pokazywała jak mam sobie samodzielnie radzić w basenie. To dzięki niej moja prawa stopa pierwszy raz stała, tak normalnie stanęła. Cieszyłam się jak dziecko, aż popłakałam się ze szczęścia. Wercia we mnie wierzyła - a ja dzięki niej uwierzyłam tez w siebie.
- Asia, nauczę Cię, jak się wychodzi z basenu na foczkę.
- No coś Ty Weronika, ja bez nóg nigdy w życiu nie wyjdę sama z tego basenu.
- Poradzisz sobie. Może nie za pierwszym razem, ale sobie sobie poradzisz, bo jesteś silna.
Miała rację. Po kilku razach sama już wchodziłam i wychodziłam z brzegu basenu na tzw. foczkę. Nie obyło się bez kontuzji. Skoro nogi nie czuły a brzeg był ostry, to nieźle miałam poharatane piszczele, krew nie raz wylewała się z kończyn. Ale udało się. Weronika nauczyła mnie cierpliwości w wykonywaniu ćwiczeń, pokazała, że PNF wodny również może być ciekawy. Z Wercią pierwszy raz byłam w jacuzzi posolonym tak, że aż rzęsy były z soli.

Po raz pierwszy w Starogardzie dowiedziałam się, że istnieje masaż na punktach spustowych. Bardzo bolesny ale skuteczny. Niestety musiałam sama za niego płacić. Panie, które roznosiły posiłki traktowały pacjentów jak księżniczki. W sumie to pierwszy raz z taką miłą obsługą się spotkałam na NFZ, aż niewiarygodne.
Nastąpiła też ogromna tęsknota za dziećmi, mężem, rodziną. Byłam tam sama, wszyscy mogli wybierać się na przepustki a ja zostawałam niemalże sama na oddziale... To najbardziej bolało...
Poznałam mnóstwo cudownych ludzi: Asia, Czesia, Ania, Danusia, Basia, Daniela, Iwonka, Maciej...
Takie moje kolejne aniołki, pamiętam o Was kochani. Przeżyłam z nimi dwa cudowne miesiące mojej walki. Wstąpiła we mnie nadzieja.
Zakończyłam swoją rehabilitację na NFZ w grudniu i wróciłam do upragnionego domku
i bardzo stęsknionej rodzinki.
Czekał mnie kolejny rezonans.
Pamiętam Cię Asiu jak stawiałaś pierwsze kroki i gratuluję Twojej wytrwałości , bardzo Cię podziwiam za Twoją determinację i wolę walki , cały czas Ciebie wspominam z Asią i modlimy się abyś powróciła do zdrówka.....
OdpowiedzUsuńAlunia dziękuję. Asia była dla mnie jak moja córcia. Dogadywalysmy się bardzo dobrze. Miło mi, że mnie pamiętasz. Bardzo się cieszę, że Asia wraca do zdrowia. Pozdrawiam Cię Alunia cieplutko.
OdpowiedzUsuń